Elektryzujący temat aut. Czy dopłaty rządowe skuszą motofanów?

14 grudnia 2019
Elektryzujący temat aut. Czy dopłaty rządowe skuszą motofanów?
Auta elektryczne–cichutkie, ekologiczne, tańsze w eksploatacji i kontrowersyjne zarazem. Zbiór określeń dotyczących tych zdobyczy technologicznych jest tak samo bogaty, jak mieszanina emocji, która towarzyszy dyskusji na temat słuszności wyboru takowego. Pod koniec listopada rozpoczęto pierwsze dopłaty do zakupu aut elektrycznych. Czy oferta jest na tyle kusząca, by sprawić, że użytkownicy tradycyjnie napędzanych czterech kółek masowo przesiedli się na elektryki? Sprawdźmy.
  • Klient (indywidualny) nasz Pan
  • Auto na baterie
  • Droga do ekologii

Klient (indywidualny) nasz Pan

Na skorzystanie z obecnego systemu rządowych dopłat, w niektórych przypadkach sięgających 37,5 tysiąca złotych, mogą liczyć jedynie klienci indywidualni. Wnioski o dofinansowanie można składać od 19 listopada, jednak nie wyznaczono na razie maksymalnego terminu, w którym zostaną one rozpatrzone. Mówi się o momencie wyczerpania puli pieniędzy, co mobilizuje potencjalnych zainteresowanych do przyspieszenia procesu decyzyjnego. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, będący organizatorem akcji, przypomina, że wniosek można złożyć na jedno auto, a warunkiem przyjęcia go jest spełnienie szeregu wymogów formalnych. Są to m.in. kopie faktury zakupu, dowodu rejestracyjnego, pełnego ubezpieczenia na, co najmniej dwa lata. Auto musi być również zarejestrowane w Polsce i nie może zostać sprzedane przez następne 2 lata. Niespełnienie któregokolwiek z wymogów grozi koniecznością zwrotu dofinansowania wraz z odsetkami i kosztami podatkowymi. Już mogą zacierać ręce fani niskoemisyjnej Skody Citigoe iV, Opla Corsy-e czy Seata Mii Electric, bądź Peugeot e-208. Cena samochodu objętego dopłatą nie może jednak przekraczać 125 tysięcy złotych. Niebawem ruszy również system dopłat dla firm (do 30% ceny katalogowej) z analogicznym jak dla klientów indywidualnych limitem cenowym. 36 tysięcy zł (dla M1) lub 70 tysięcy zł (dla N1 i M2)–tyle będzie wynosiła maksymalna suma dopłat do elektrycznego auta firmowego, w zależności od kategorii.

Auto na baterie

Choć wielu pesymistów odradza zakup auta elektrycznego ze względu na niski zasięg, czy brak punktów ładowania, to jest jeden koronny argument ostatecznie zbijający oba poprzednie. Eksperci szacują, że użytkownicy aut elektrycznych doczekają się 50% oszczędności na „paliwie”, podatkach i serwisie na przestrzeni pięciu lat użytkowania. Są to założenia poczynione w porównaniu do samochodów napędzanych silnikiem spalinowym. Więcej w portfelu, czyściej w powietrzu–czego chcieć więcej?

Droga do ekologii

Choć obecnie na polskim rynku zostało zakupionych trochę ponad 6,5 tysiąca aut elektrycznych, a do wyboru jest zaledwie kilka modeli objętych dopłatami, to optymizm ekspertów wróży rychłe zmiany na lepsze. Dzięki dofinansowaniu wynoszącemu prawie 1/3 ceny zakupu nowego auta być może edukacja stanie się skuteczniejsza, a zachowanie proekologiczne zostanie nagrodzone.

Czytaj także