Marihuana. Czy marzenia o wielkim biznesie pójdą z dymem?

14 grudnia 2019
Marihuana. Czy marzenia o wielkim biznesie pójdą z dymem?
Za sprawą nagłośnionych przypadków zbawiennego działania leczniczej marihuany, rozpętała się wojna medialna o jej legalizację i zasadność jej stosowania. W ślad za ideowym wymiarem akcji poszli przedsiębiorcy, którzy w tym narkotycznym środku zaczęli upatrywać nieodkryty diament biznesowy.
  • Pecunia non olet (pieniądze nie śmierdzą)
  • Czy ten biznes wypali?
  • Złoty środek (odurzający)

Pecunia non olet (pieniądze nie śmierdzą)

Mówi się, że legalizacja, a następnie opodatkowanie handlu marihuaną przyniosłyby ogromne wpływy do budżetu państwa (nie tylko polskiego). Jest to jednak wciąż narkotyk, choć przez wielu uważany za tzw. miękki. Niezależnie od poziomu uzależnienia, który powoduje, jest w tej samej kategorii Używki, co alkohol i papierosy, choć zdecydowanie budzi większe kontrowersje. Środowisko biznesowe z założycielem Virgin, Richardem Bransonem na czele, przekonuje, że z czasem produkcja i sprzedaż zielonej używki stanie się bardziej opłacalna niż nabiał i być może bardziej akceptowana społecznie, podobnie jak alkohol. Dodatkowo giełdowy debiut funduszu inwestującego w firmy parające się handlem marihuaną nie należał do najgorszych. To pokazuje, że biznes skłania się ku opcji konopnej, lecz nadal bez większego i wyraźnego poparcia rządzących.

Czy ten biznes wypali?

Mimo wielu optymistycznych często medialnych prognoz związanych z rynkiem marihuany, sceptycy mocno studzą nadmierny optymizm przedsiębiorców. Wysokie koszty produkcji, skomplikowane regulacje prawne, opór społeczny i legislacyjny mogą doprowadzić do fiaska interesu opartego na „trawce”. Kwestia legalizacji medycznej marihuany, czy liberalizacja prawa związanego z jej używaniem w ogóle, zadecydują o rozwoju tej gałęzi gospodarki. Pierwszymi, którzy uwierzyli w wizjonerstwo biznesu marihuanowego byli Kanadyjczycy. Nie mniejsze korzyści odczuli mieszkańcy kilku stanów USA, w których złagodzenie przepisów dotyczących handlu marihuaną nie pogrążyło społeczeństwa i gospodarki regionu. Jednakże wciąż słychać niepodważalne argumenty o zgubnym wpływie tego miękkiego narkotyku na organizm, szczególnie młodych ludzi. Do głosu dochodzą również społecznicy wskazujący na wzrost przestępczości, czy liczby wypadków pod wpływem tego środka. Obie strony z pewnością mają rację. Temperatura konfliktu to właśnie ten czynnik, który może znacząco wpłynąć na niepowodzenie tego biznesu.

Złoty środek (odurzający)

Mimo wielu naukowych dowodów, które w rankingu szkodliwości używek plasują marihuanę niżej niż papierosy, czy alkohol, to wciąż budzi ona olbrzymie kontrowersje. Tolerancja na jej używanie w niektórych krajach mylona jest z jej legalizacją, a legalizacja pod warunkami z przyzwoleniem na zażywanie narkotyków. A w tym wszystkim zawiła kwestia medycznej marihuany. Powstaje więc pytanie, czy w wyścigu o większe zyski do budżetów państw zwycięży opinia społeczna, zdrowy rozsądek, a może czysta kalkulacja? Być może rozwiązaniem problemu byłaby próba połączenia naukowych dowodów z rzetelnymi wyliczeniami finansowymi, ubranymi w ideologiczną szatę?

Czytaj także